"Piszę o kobietach, bo lubię przebywać z kobietami. To one fascynują mnie, inspirują i olśniewają. Dlatego piszę o nich książki. Ale moje powieści są adresowane również do mężczyzn, bo chcę, żeby mężczyźni wiedzieli, co tracą, kiedy nie potrafią rozmawiać z kobietami oraz wsłuchać się w to, co mówią."
Odpowiedź dla Pani Marcjanny:
W celu sprawienia, aby panowie ze starszych roczników (jak to Pani określiła) dbali o siebie, proponuję skorzystać z jednego z dwóch sposobów. Wybór zależy od relacji, jakie ma Pani ze swoim mężem.
Pierwszy ze sposobów, dość ryzykowny, polega na tym, że stawia się mężowi ultimatum. Albo zadbasz o swój wygląd, albo ja też przestanę o siebie dbać. Po domu będę paradowała w starych ciuchach i bez makijażu. Nie będę stosowała żadnych kosmetyków. Metoda może zadziałać, ale istnieje jednak niebezpieczeństwo, że mąż nie zacznie o siebie dbać, tylko skupi się na innej kobiecie.
Sposób drugi, moim zdaniem pewniejszy i skuteczniejszy, to zabranie męża na zakupy do marketu i pozostawienie go w dziale ze środkami pielęgnacyjnymi. Od razu zaznaczę, że próba namówienia mężczyzny do pójścia do wyspecjalizowanego sklepu kosmetycznego raczej spali na panewce. Mężczyźni z reguły unikają tego typu miejsc, podobnie jak kobiety unikają sklepów z elektroniką czy akcesoriami motoryzacyjnymi.
Kiedy znajdziecie się już w markecie niech Pani poprosi męża, aby kupił jakiś szampon do włosów, bo Pani w tym czasie musi wybrać wołowe na zupę. Widząc jego przerażenie nie należy się poddawać, ale dodać mu otuchy. Przykłady: „Skarbie, doskonale dasz sobie radę”, „Co wybierzesz, będzie dobrze”. Powinna się Pani nastawić, że wybór będzie, jak to się mówi, do bani. W razie czego zawsze służę poradą w zakresie wyboru odżywki do włosów, która powinna wszystko naprawić.;) W żadnym wypadku nie może Pani mężowi dać do zrozumienia, że dokonał złego zakupu. Przeciwnie, należy go natychmiast pochwalić. Mężczyźni strasznie są łasi na komplementy (wiem to z autopsji). Kolejnym razem pójdzie już dużo łatwiej. Wystarczy mu powiedzieć, żeby poszedł i kupił, bo przecież zna się na tym doskonale.
Już następnego dnia proponuję działania wspomagające, polegające na poproszeniu męża o ocenę jakości kremu. Przykład: „Mógłbyś sprawdzić, czy dobrze się rozsmarowuje, bo moim zdaniem jest za tłusty?”. Po miesiącu podobnych działań mąż będzie w domu uchodził za specjalistę od pielęgnacji ciała i nawet się Pani nie obejrzy, jak jego wygląd zmieni się nie do poznania… elegancki, czysty i pachnący.
Łączę serdeczne pozdrowienia
Piotr Kołodziejczak